Zbigniew Gogojewicz ps. „Ostoja” – żołnierz który zdradził

Zbigniew Gogojewicz ps. „Ostoja” po wojnie (fot. zbiory rodzinne, Fundacja KEDYW)
1 lipca 1944 r. Niemcy wydali Obwieszczenie, na którym znaleźli się Polacy oskarżeni o współpracę z nielegalnymi organizacjami i tzw. „bandami”. Na plakacie rozklejonym po Rzeszowie widniała informacja, że jeśli spełnione zostaną warunki niemieckich władz to winowajców spotka ułaskawienie. Na tym plakacie znalazł się żołnierz AK Zbigniew Gogojewicz ps. „Ostoja”, który aresztowany został w Rozwadowie i poddany brutalnemu śledztwu w siedzibie Gestapo w Stalowej Woli w maju 1944 r. Choć Gogojewicz zdradził Niemcom swojego kolegę z konspiracji to pełnego ułaskawienia nie otrzymał. Niemcy „polskim bandytom” nie darowali nigdy żadnych wykroczeń.
Tortury zadane Gogojewiczowi przez Gestapo w Stalowej Woli złamały Go i jeszcze tej samej nocy, na podstawie uzyskanych od niego informacji o koledze z konspiracji Niemcy przy okazji natrafili na bazę Kedywu Armii Krajowej Obwodu Nisko-Stalowa Wola. Wsypa Gogojewicza skutkowała wykryciem tajnej bazy Kedywu na poddaszu dawnego kina w Rozwadowie gdzie rozegrała się dramatyczna walka z Niemcami, w której polegli dowódca Kedywu Stanisław Bełżyński ps. „Kret” oraz żołnierz Kedywu Stanisław Szumielewicz ps. „Kryspin”.
Kim był człowiek, który zdradził Kedyw w Rozwadowie?
Zbigniew Gogojewicz urodził się 10 lipca 1924 roku w Poznaniu (woj. wielkopolskie). Był synem śpiewaczki operowej Opery Poznańskiej Władysławy „Sławy” Gogojewicz z d. Budasz i urzędnika Państwowej Dyrekcji Kolei w Poznaniu Romana Gogojewicza. Miał młodszego brata Miłosza, który jak on w czasie niemieckiej okupacji został żołnierzem AK. W Poznaniu ukończył Szkołę Powszechną i uczęszczał do gimnazjum im. Ignacego Paderewskiego. Niemiecka agresja na Polskę w 1939 roku przerwała jego naukę.
Okupacja niemiecka
W 1939 roku rodzina Gogojewiczów została wysiedlona przez Niemców z domu przy ul. Półwiejskiej w Poznaniu, a dom Gogojewiczów zarekwirowany został na potrzeby niemieckiej Gestapo. W związku z zaistniałą sytuacją, ojciec Zbigniewa postanowił zabrać rodzinę w swoje rodzinne strony na Podkarpacie skąd pochodził. Po przybyciu do ówczesnego woj. lwowskiego (obecnie woj. podkarpackie) Gogojewiczowie wraz z synami zamieszkali w Rozwadowie przy ul. Mickiewicza 24 (obecnie dzielnica Stalowej Woli). Później Zbigniew Gogojewicz rozpoczął naukę w Technikum Budowlanym w Jarosławiu (woj. podkarpackie).
Konspiracja antyniemiecka
Mieszkając w Rozwadowie w czasie okupacji Zbigniew Gogojewicz nawiązał kontakty z konspiracyjnym podziemiem przez znajomości matki Władysławy. W Rozwadowie Gogojewiczowie spotkali pochodzącego z Poznania Eryka Kandziorę, który w Rozwadowie był zegarmistrzem, a którego warsztat na rozwadowskim rynku służył jako punkt kontaktowy dla siatki wywiadu strategicznego Armii Krajowej. Przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę Eryk Kandziora był żołnierzem POW i Powstańcem Wielkopolskim, tak jak matka Zbigniewa Władysława, dlatego znali się jeszcze z Poznania. W tamtych czasach obydwoje jako „peowiacy” walczyli o niepodległą Polskę w Powstaniu Wielkopolskim i gdy Kandziora w czasie niemieckiej okupacji był odpowiedzialny za utworzenie komórki wywiadu na terenie Rozwadowa, to w pierwszej kolejności werbował ludzi do pracy w wywiadzie, których znał i którym mógł zaufać. Tak też Zbigniew Gogojewicz został łącznikiem Kandziory w strategicznym wywiadzie AK o kryptonimie „Wschód”. Zbigniew Gogojewicz pod pseudonimem „Ostoja” jako łącznik wywiadu służył do września 1943 roku. Po zakończeniu z nieznanych przyczyn działalności w wywiadzie, Zbigniew Gogojewicz „Ostoja” opuścił okolicę i działał w jednym z oddziałów na Lubelszczyźnie. Powracał jednak do Rozwadowa gdzie wciąż mieszkała jego rodzina i tutaj też załatwiał sprawy dla swojego oddziału. Gogojewicz będąc jednego razu w Rozwadowie potrzebował bezpiecznej meliny do przyjęcia broni dla swojego oddziału. Wtedy też zwrócił się do swojego byłego kolegi z wywiadu Eryka Kandziory aby ten pozwolił wykorzystać jego lokal, na co Kandziora się zgodził. Decyzja o pomocy „Ostoi” okazała się fatalnym błędem Kandziory. Łącznik Gogojewicza, którego Kandziora nie znał, nie dość, że sam wpadł w ręce Niemców, to zdradził jeszcze Kandziorę i jego łącznika Gogojewicza, po którego wkrótce przyszli Niemcy.
Aresztowanie
Zbigniew Gogojewicz aresztowany został pod domem rodziców przy ul. Mickiewicza 24 w Rozwadowie przez Niemców 17 maja 1944 roku, wraz z kolegą wizytującym z Przeworska Henrykiem Żelaznym ps. „Zbyszek”. Podczas próby ukrycia się przed Niemcami Żelazny wraz z Gogojewiczem podwiesili się na gzymsie tarasu, niestety Żelazny nie mogąc się utrzymać spadł i złamał nogę, nie było już mowy o ucieczce. Obaj zostali aresztowani i zabrani do siedziby Gestapo w Stalowej Woli, gdzie Niemcy poddali ich brutalnemu śledztwu. Żelazny nie zdradzając nikogo wywieziony został do Rzeszowa i wkrótce zginął w egzekucji, notabene wraz Erykiem Kandziorą dla którego wcześniej pracował Gogojewicz.
Brutalne śledztwo i wsypa Kedywu
Według relacji rodziny, podczas tortur Niemcy wieszali Gogojewicza za wykręcone ręce i bili do nieprzytomności. Następnie pompowali mu do uszu wodę, co skutkowało tym, że do końca życia miał uszkodzony słuch. Te okrutne i brutalne metody Niemców, niestety zdołały złamać Gogojewicza i wówczas zadrzdził Niemcom nazwisko jednego z żołnierzy Kedywu Armii Krajowej. To spowodowało, że Niemcy jeszcze tej samej nocy odkryli wspomnianą wyżej tajną bazę Kedywu w Rozwadowie, przed którą rozegrały się dramatyczne sceny, w których zginął dowódca Stanisław Bełżyński ps. „Kret” oraz jego podwładny Stanisław Szumielewicz ps. „Kryspin”.
Wywiad AK szybko doszedł sprawy
Po aresztowaniu Gogojewicza, Żelaznego i po rozegraniu się później dramatycznych scen w Kedywie, dla Armii Krajowej było jasne, że zdradzić jednego z żołnierzy Kedywu musiał sam Gogojewicz, gdyż dzień wcześniej (17 maja 1944 r.) aresztowanych na terenie Stalowej Woli i Rozwadowa były tylko dwie osoby: Gogojewicz i jego kolega Żelazny. Żelazny dla rozwadowskiej konspiracji nie był znany bo pochodził z Przeworska, w przeciwieństwie do Gogojewicza, który wcześniej służył wspomnianemu wywiadowi AK. Podejrzenie o „sypaniu” Gogojewicza kilka dni później potwierdził sam wywiad Armii Krajowej. W meldunku z dnia 23 maja 1944 roku z placówki AK „Wilcze Łyko” (kryptonim placówki Rozwadów) meldowano: „W przeddzień akcji Gestapo na grupę dyw. (mowa o grupie dywersyjnej Kedywu) aresztowany został „Ostoja”. W trzecim dniu po zamknięciu „Ostoi” Gestapo wydobyło z magazynów „Ostoi” paczkę amunicji, materiały wybuchowe, miny. Dla nas memento: „Ostoja” sypie!!!”. Z kolejnych meldunków placówki „Wilcze Lyko” wynikało, że wywiad AK miał z każdym dniem co raz większą pewność co do Zbigniewa Gogojewicza „Ostoi”. W meldunku z dnia 12 czerwca 1944 roku meldowano: „Tak jak przewidywaliśmy – „Ostoja” sypie! Wszelkie środki ostrożności zostają zachowane.”

Kandydat do ułaskawienia
W czerwcu gdy placówka „Wilcze Łyko” meldowała o sypaniu Zbigniewa Gogojewicza „Ostoi”, on wciąż żył i przebywał w areszcie w Rzeszowie. Kilka dni później potwierdziło to niemieckie Obwieszczenie z 1 lipca 1944 roku rozplakatowane w Rzeszowie, na którym znalazł się Zbigniew Gogojewicz wśród osób dla których Niemcy obiecali rozpatrzyć ułaskawienia, jeśli w następnych trzech miesiącach zostaną spełnione ich warunki. Ewidentnie Gogojewicz warunki Niemców spełnił, skoro darowali mu życie. Według ustaleń regionalisty Dionizego Garbacza, Gogojewicz zgodził się pójść na współpracę i podpisał niemiecką listę konfidentów i w ten sposób uratował swoje życie. Nie oznaczało to jednak, że odzyska wolność. Mimo, że Niemcy darowali życie tym, którzy zgodzili się z nimi współpracować, to jednak członków nielegalnej konspiracji, tzw. „polskich bandytów” nie traktowali ulgowo i nie wypuszczali na wolność. Gogojewicz choć życie uratował, karę musiał odbyć za wykroczenia przeciwko dziełu odbudowy wielkiej Rzeszy.
Wywiad AK dalej obserwował
O dalszym pobycie Gogojewicza w rzeszowskim więzieniu wiedziała na bieżąco Armia Krajowa dzięki wywiadowi i kontrwywiadowi prowadzonemu skutecznie w więzieniu w Rzeszowie, który informował bezpośrednio Komendę AK Okręgu Kraków w Krakowie. W meldunku kontrwywiadu Armii Krajowej Okręgu Kraków nr 13/14 z lipca 1944 roku znalazł się taki zapis: „- Zbigniew Gogojewicz z Rozwadowa, mimo figurowania na ostatniej liście rozstrzelanych, żyje i jest w więzieniu w Rzeszowie. Ma on b. sypać i dzięki temu obchodzą się z nim dobrze.”
Zdrada nie do końca popłaciła
Mimo podpisania listy konfidentów Zbigniew Gogojewicz nie odzyskał wolności. Karę musiał odbyć mimo tego, że do rzeszowszczyzny zbliżała się sowiecka Armia Czerwona. Niemcy przeczuwając wówczas klęskę rozpoczęli zwrot na zachód. Dla więźniów nie oznaczało to jednak, że odzyskają wolność. Niemcy zabierali ich ze sobą do przymusowej pracy m.in. do ładowania kolejowych transportów podczas ewakuacji.
Obozy w III Rzeszy

Tak z niemieckim transportem Gogojewicz wkrótce rozpoczął drogę do niemieckiej III Rzeszy. Początkowo z Rzeszowa Niemcy zabrali go do obozu KL Pustkow w Pustkowie na Podkarpaciu, a później stamtąd pojechał transportem kolejowym do obozu KL Sachsenhausen w Orianienburgu. Finalnie drogę do Rzeszy zakończył w obozie KL Bergen-Belsen na północnym zachodzie Niemiec. Tam będąc blisko wycieńczenia, 15 kwietnia 1945 roku Gogojewicz doczekał wyzwolenia przez amerykańskie wojsko. Dzięki Amerykanom przeszedł kurację dożywieniową i po ustabilizowaniu zdrowia przetransferowany został do obozu przejściowego w Wolterdingen, z którego powrócił do Polski 28 stycznia 1946 roku.
Spokojne życie w PRL
Zbigniew Gogojewicz po powrocie do Polski zastał nową komunistyczną rzeczywistość. Wówczas zamieszkał na Śląsku i wkrótce rozpoczął studia, po których został architektem. Wkrótce też się ożenił i miał troje dzieci.
Wydaje się, że w czasach PRL Zbigniew Gogojewicz miał spokojne życie, a winy popełnione w czasie wojny przeciwko kolegom z AK zostały zapomniane. Mimo, że jego matka przyjeżdżała w czasach PRL do Stalowej Woli jako gwiazda opery, on sam nigdy tutaj więcej nie przyjechał. Być może bał się skonfrontować z ludźmi, którzy po wojnie sprawę jego pamiętali. Jedno jest pewne, na pewno chciał on zapomnieć o tym epizodzie w jego życiu. Zbigniew Gogojewicz zmarł na zapalenie płuc 17 września 1996 roku w wieku 72 lat w Obornikach Śląskich (woj. dolnośląskie).
O wpadce Kedywu w Rozwadowie spowodowanej wsypą Zbigniewa Gogojewicza przeczytasz TUTAJ.
Opracowanie: Marek Wróblewski / Fundacja KEDYW
źródła: Archiwum Muzeum Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej (w organizacji), Archiwum Fundacji KEDYW, Dionizy Garbacz „Brunatne Lata”, „Stalowa Wola 1939-1945”, Stanisław Dąbrowa-Kostka „Hitlerowskie Afisze Śmierci”, Meldunki placówki AK krypt. „Wilcze Łyko”, Andrzej Zagórski „Dokumenty Okręgu Kraków AK – Dział Łączności Konspiracyjnej Zewnętrznej 1943-1945)”, Dokumenty rodzinny Gogojewiczów.
© 2016-2025 MKDAK. Wszelkie Prawa zastrzeżone. Kopiowanie tekstów, zdjęć lub filmów bez zgody zabronione!