Blog prezesa: IPN tylko częściowo zbadał Park Miejski im. Kazimierza Pilata w Stalowej Woli
Tylko częściowo został zbadany teren pod infrastrukturę tzw. „Parku Wodnego” i „Parku Linowego” w Parku Miejskim im. Komendanta AK Kazimierza Pilata ps. „Zaremba” w Stalowej Woli. Z pisma, które otrzymaliśmy z rzeszowskiego oddziału IPN wynika, że Miasto Stalowa Wola nie wywiązało się ze swoich deklaracji wsparcia IPN przy zbadaniu terenu by zapewnić, że w miejscach gdzie powstają atrakcje dla dzieci, nie ma ewentualnych grobów ofiar niemieckiego Gestapo.
W maju 2017 r. rozmawiając z przedstawicielem oddziału Biura Poszukiwań i Identyfikacji rzeszowskiego Instytutu Pamięci Narodowej na temat poszukiwanych przez nich ofiar NKWD w okolicach Rudnika nad Sanem, zapytałem o szczegóły takich procedur, gdyż chciałem się dowiedzieć o możliwości przeprowadzenia takich badań w przyszłości na terenie Parku Miejskiego im. Kazimierza Pilata w Stalowej Woli. Jak dziś powszechnie wiadomo na terenie Parku Miejskiego został pochowany w nieznanym do dziś miejscu Komendant Armii Krajowej Kazimierz Pilat ps. „Zaremba”, po którym z resztą nazwany jest Park. Jak wiadomo z licznych relacji nie tylko Komendant Pilat został zabity przez Niemców i pochowany na terenie Parku. Podczas niemieckiej okupacji w latach 1940-1944 w bloku przy ul. ks. Skoczyńskiego 26 funkcjonowała siedziba niemieckiej Gestapo, w której Niemcy prowadzili areszt śledczy. Dziś wiemy, że w areszcie Gestapo zostało zabitych wiele osób, wielu z nich Niemcy grzebali na terenie dzisiejszego Parku Miejskiego, gdyż znajduje się on w bezpośrednim sąsiedztwie. Dzisiaj 73 lata od zakończenia II wojny światowej, tereny parku prawdopodobnie wciąż kryją pochówki ofiar Niemców, w tym na pewno najwięcej działaczy antyniemieckiej konspiracji.
Wracając do sprawy, kilka dni później w kolejnej rozmowie zostałem poinformowany przez Pana Bogusława Kleszczyńskigo z Biura Poszukiwań i Identyfikacji, że IPN nie posiada szczegółowej wiedzy na temat pochówków w Parku i zapewnił mnie, że IPN chętnie podejmie takie badania w przyszłości dodając, że żadne formalne wnioski nie są potrzebne by ten temat podjąć. Prosił również o udostępnienie przez nas informacji i wiedzy na temat niemieckich zbrodni w Parku. Zgodnie z prośbą udostępniłem takich informacji łącznie z informacją na temat wcześniej odnalezionych tam ofiar.
Jakiś czas później po moich kontaktach z IPN, Prezydent Miasta Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny ogłosił budowę w.w. atrakcji na terenie Parku, co spowodowało, że takie badania wartałoby teraz przeprowadzć. Kilka dni potem miasto zostało poinformowane przez IPN, że podjęcie takich działań będzie niezbędne zanim rozpocznie się ta inwestycja. Wkrótce skontaktował się ze mną stalowowolski historyk Roman Niwierski, którego Pan Prezydent Lucjusz Nadbereżny poprosił do konsultacji historycznych w tym zakresie. Wtedy też Pan Roman Niwierski w rozmowie telefonicznej zapewnił mnie, że Pan Prezydent Lucjusz Nadbereżny bardzo poważnie traktuje tę sprawę i zapewnia współprace w tym zakresie.
Kilka miesięcy później, a dokładnie 14 lutego 2018 r. składając kwiaty w Parku na pomniku Komendanta Pilata podczas ceremonii z okazji 76. rocznicy powołania Armii Krajowej, zauważyliśmy ze zgromadzonymi osobami na uroczystości, że spory teren Parku jest ogrodzony i za ogrodzeniem kopane są doły koparkami. Trochę osobiście byłem tą sytuacją zdziwiony, gdyż byłem pewien, że po deklaracji Prezydenta, ktoś z UM lub z IPN nas poinformuje o rozpoczętych pracach. Na drugi dzień, z ciekawości wysłałem do p. Kleszczyńskiego maila z zapytaniem o ewentualne rozpoczęcie jakiś badań gdyż widać, że w Parku pojawiły się koparki. Jak sięokazało IPN nie miał wiedzy na temat rozpoczęcia inwestycji i że nie zostali poinformowani przez UM o rozpoczęciu takich prac. Ze względu na zaistniałą sytuację na następny dzień IPN zablokował prace w Parku. Po kilku dniach prace te jednak zostały wznowione, gdy miasto spełniło wymagane przez IPN warunki dotyczące badań terenu.
Gdy po tym wszystkim zostałem poinformowany przez IPN o zaistniałej sytuacji, zdziwiony relacjami, natychmiast postanowiłem napisać list do Prezydenta Miasta z apelem by sprawy te Pan Prezydent i Miasto potraktowało poważnie, gdyż grzechem by było, żeby tyle lat po wojnie, teren ten nie był wciąż prawidłowo zbadany, tym bardziej, że Komendant Pilat jest może wciąż na terenach Parku, a po tej inwestycji być może będą się na nim bawiły dzieci. Wierząc jednak w dobre intencje Prezydenta Nadbereżnego i Miasta Stalowej Woli ufałem, że zaistniałe nieporozumienia czy błędy zostaną szybko skorygowane.
Minęły kolejne miesiące i prace w Parku wciąż trwają. W czerwcu br. podczas wizyty w Stalowej Woli przez Bogusława Kleszczyńskiego z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN zostałem zaproszony do konsultacji w Parku, z której chętnie skorzystałem. Podczas oględzin całego Parku ku mojemu zdziwieniu, dowiedziałem się o kilku miejscach, które archeolog wytypował do bardziej wnikliwego badania. Jak się okazało tego dnia, jedno z nich zostało zasypane, gdyż kopano tam by schować kable, a drugie to budzące większe zainteresowane IPN zostało niestety zalane betonem pod jedną z podstaw „parku linowego”. Pan Kleszczyński podczas tego spotkania nie ukrywał swojego zdenerwowania zaistniałą sytuacją. Ubolewał z faktu, że te miejsca zostały bardzo nieprofesjonalnie potraktowane i powiedział do mnie wtedy pierwszy raz, że Miasto przestało się wywiązywać ze swoich obietnic, co do prowadzonych badań. W dodatku skończyła się wtedy umowa z wynajętym archeologiem i prace w Parku w zasadzie nie były w żaden sposób dalej nadzorowane.
Po kolejnych tygodniach prac, kilka dni temu do naszego biura dotarło pismo dra Dariusza Iwaneczko, dyrektora oddziału rzeszowskiego IPN, które rozwiewa wszystkie wątpliwości, że jednak Miasto Stalowa Wola kompletnie zaniechało sprawy zbadania parku. W liście dyrektora rzeszowskiego IPN skierowanego do Fundacji czytamy: „Ze względu na nieprawidłową współpracę z władzami miasta nadzór nie był prowadzony w sposób ciągły i kompleksowy…(…)”. Dalej w liście – dr Iwaneczko dziękuje Fundacji KEDYW za dotychczasową współpracę i okazałą pomoc i informuje nas, że kieruje w tej sprawie pismo do Prezydenta Miasta Lucjusza Nadbereżnego, którego kopię załącza dla naszej wiedzy. Z listu IPN do Prezydenta dowiadujemy się m.in. „Należy stwierdzić, że mimo początkowej deklaracji w współpracy ze strony Miasta Stalowa Wola odnośnie wspierania IPN w realizacji zadania ustawowego w praktyce współdziałanie to okazało się jedynie pobieżne. Otrzymaliśmy ogólnikowe plany inwestycji i promesę powiadomienia przed rozpoczęciem prac. Informację o rozpoczęciu prac otrzymaliśmy w dniu ich rozpoczęcia. Uniemożliwiło to wynajęcie zewnętrznego usługodawcy – archeologa i zmusiło pracowników Oddziału do sprawowania bezpośredniego nadzoru nad realizowaną inwestycją. Ze względu na zaangażowanie pracowników do innych zadań nadzór ten był z koniecznością wyrywkowy i fragmentaryczny. (…)”
Dalej w liście dra Iwaneczko do Prezydenta Nabereżnego czytamy o wspomnianych wyżej przeze mnie niezbadanych wykopach: ” W trakcie wykonanych czynności nasi pracownicy dowiedzieli się o kolejnej planowanej w miejscu potencjalnych pochówków inwestycji – budowie parku linowego. Podczas kolejnych wizyt przypadkowo natrafiono na wykopy w rejonie, w którym już wcześniej ujawniono szczątki ludzkie (w latach 50. i 80. XX w.) realizowane w ramach kolejnej inwestycji – tym razem modernizacji systemu miejskiego monitoringu. O planowaniu tych prac nie byliśmy przez Urząd Miasta Stalowa Wola informowani. W rezultacie nie możemy zagwarantować, że przeprowadzony przez naszych pracowników nadzór nie pominął istotnych dla odnalezienia grobów ofiar systemów totalitarnych informacji.
Jak wynika z listu do Prezydenta Nadbereżnego, IPN był informowany jedynie w sprawie parku wodnego, kolejne inwestycje tj. park linowy i wykopy związane z modernizacją miejskiego monitoringu, Miasto uznało za odrębną sprawę i nie zamierzano o tych inwestycjach informować IPN.
Nie ukrywam, że jestem mocno zadziwiony i zasmucony zaistniałą sytuacją wokół Parku Miejskiego. Była nadzieja, że wreszcie będzie można przynajmniej częściowo uznać teren Parku za zbadany i sprawy, które się ciągną od 73 lat będą, nie tylko rozwiązane dla Miasta Stalowej Woli, ale także i dla rodzin, które do dziś nie znają losów swoich bliskich. Brak mi słów, jak dziś została potraktowana ta sprawa mimo wzniosłych deklaracji.
Kończać powiem jeszcze tylko, że mój ostatni wspis kilka dni temu dotyczący uporządkowania terenu wokoł krzyżna na ul. Energetyków (artykuł tutaj), był chyba zbyt entuzjastyczny jeśli chodzi o politykę historyczną Miasta Stalowej Woli. Wygląda na to, że jeszcze niejednokrotnie będę musiał do tego tematu powrócić. Tymczasem jak widać w ostatnich czasach w Stalowej Woli nie szczędzi się pieniędzy na państwowe „medialne” uroczystości, jednak dla spraw prawdziwie szlachetnych i patriotycznych wciąż brak zainteresowania, pieniędzy czy odrobiny dobrej woli. Nie wspomnę już o zwykłej ludzkiej przyzwoitości.
Marek Wróblewski
prezes Fundacji KEDYW