7 kwietnia 1945 r. w akcji przed siedzibą UB w Stalowej Woli zginął niezłomny Kazimierz Mioduszewski ps. „Powolny”

Dawna siedziba Gestapo, później UB przy dzisiejszej ul. ks. Józefa Skoczyńskiego 26 gdzie „Powolny” zastrzelił kierownika UB Ernesta Śliwińskiego (fot. MKDAK).
Kazimierz Mioduszewski ps. „Powolny” urodził się 7 sierpnia 1926 r. w Warszawie (woj. mazowieckie). Był synem Bolesława i Emilii. W okresie II RP mieszkał z rodziną w Radomiu (woj. mazowieckie) i później w Zawierciu na Śląsku.
W czasie niemieckiej okupacji przybył z rodziną do Stalowej Woli (woj. lwowskie, obecnie woj. podkarpackie) gdzie podjął pracę w straży pożarnej Zakładów Południowych (COP), przemianowanych wówczas przez Niemców na zakłady zbrojeniowe „Herman Göring Stahlwerke – Werk Stalowa Wola” i następnie „Stahlwerke Braunschweig GmbH – Werk Stalowa Wola”.
Konspiracja
Kazimierz Mioduszewski w czasie okupacji został żołnierzem Armii Krajowej placówki w Stalowej Woli. W marcu 1944 roku po fali aresztowań w obawie przed dekonspiracją ewakuował się z miasta za rzekę San na tzw. Zasanie. Tam skierowany został do dyspozycyjnego oddziału partyzanckiego obwodu Nisko-Stalowa Wola AK „Kmicica” dowodzonego przez Jana Orła-Wysockiego ps. „Kmicic”.
Nowa okupacja
Po zajęciu Stalowej Woli przez sowiecką Armię Czerwoną powrócił do Stalowej Woli i przyjął się ponownie do pracy w Zakładach Południowych. Wkrótce po powrocie ze względu na młody wiek zmobilizowany został i wcielony do formowanego przez Sowietów i polskich komunistów ludowego Wojska Polskiego (LWP). Po krótkim pobycie w LWP zorientował się, że może zostać aresztowany za jego akowską przeszłość, więc postanowił zdezerterować z LWP.
Brawurowa egzekucja kierownika UB
Po dezercji z LWP Kazimierz Mioduszewski powrócił kolejny raz do Stalowej Woli gdzie 7 kwietnia 1945 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy komunistycznego Urząd Bezpieczeństwa (UB). Podczas aresztowania funkcjonariusze nie wykryli na nim broni, którą nosił w ukryciu. Następnie gdy funkcjonariusze przyprowadzili „Powolnego” do aresztu przy dzisiejszej ul. ks. Józefa Skoczyńskiego 26 (dawna siedziba Gestapo), w tym samym czasie przez główne drzwi aresztu wychodził kierownik stalowowolskiej UB Ernest Śliwiński, którego rozpoznał Mioduszewski. Jak tylko Mioduszewski zobaczył Śliwińskiego, wyrwał się i ze swojej ukrytej broni oddał strzał w stronę Śliwińskiego. Ubek Śliwiński z tak krótkiej odległości był bez szans. Choć strzał był celny nie zabił od razu Śliwińskiego. Śliwiński chwilę konał na ławce przed drzwiami aresztu podczas gdy był ratowany.
Śmierć
W zaistniałym popłochu Kazimierz Mioduszewski po zastrzeleniu Śliwińskiego podjął od razu próbę ucieczki w stronę kościoła św. Floriana, znajdującego się kilkaset metrów na północ od siedziby UB. Niestety ucieczka ta się nie powiodła, zaledwie kilka metrów od UB przypadkowo znalazł się funkcjonariusz milicji Jabłoński, który prawdopodobnie ujrzał „Powolnego” z bronią w ręku i zaczął do niego strzelać. Kazimierz Mioduszewski był na otwartej przestrzeni, więc nie miał się gdzie skryć i został trafiony przez milicjanta. W chwili śmierci miał zaledwie 18 lat.
Nękanie komunistów
Komuniści z UB tak jak ich niemieccy poprzednicy chowali swoje ofiary w nieoznakowanych grobach aby nie został po nich ślad. Tak też zakopany został w pobliżu Kazimierz Mioduszewski. Lata później gdy rozbudowywane było osiedle, zwłoki Kazimierza Mioduszewskiego zostały ekshumowane i przeniesione na Cmentarz Komunalny. Tam też jednak przez cały okres komunistycznej PRL spoczywał w nieoznakowanym grobie, bo komuniści zabraniali oznakować jego grób.
Bohaterska rodzina
Ślad po „Powolnym” jednak nie zaginął dzięki bohaterskiej postawie jednej stalowowolskiej rodziny. O pochówku Kazimierza Mioduszewskiego wiedziała rodzina Państwa Zarzyckich, która wciąż odwiedza jego grób. Najstarszy z rodu Stanisław Zarzycki, który znał losy Kazimierza Mioduszewskiego latami dbał, aby pamięć o nim nigdy nie wygasła. W czasach mrocznego PRL-u za pielęgnowanie grobu Mioduszewskiego rodzinę Zarzyckich spotykały liczne represje. UB przez wiele lat próbowała zniszczyć grób Mioduszewskiego kiedy stawiane była nim krzyże przez Zarzyckich. Dzięki wytrwałości rodziny Zarzyckich grób niezłomnego Kazimierza Mioduszewskiego przetrwał PRL. Po upadku PRL sprawą zajął się ówczesny radny miejski śp. Zbigniew Paszkiewicz, który przy wsparciu miasta Stalowej Woli zrobił mu nowy grób.

Cześć Jego Pamięci!
MW / MKDAK
Bibliografia: Archiwum Muzeum Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej (w organizacji), Skarbimir Socha „Czerwona Śmierć”, Dionizy Garbacz „W kleszczach czerwonych”, relacja Wiesławy Wrzostek.
© 2016-2025 MKDAK. Wszelkie Prawa zastrzeżone. Kopiowanie tekstów, zdjęć lub filmów bez zgody zabronione!