26 lipca 1968 r. w Berlinie skazany został kat Podkarpacia, gestapowiec Rudolf Zimmermann
Rudolf Zimmermann – funkcjonariusz niemieckiej Gestapo (fot. MKDAK)
56 lat temu w Berlinie Wschodnim skazany został na karę dożywocia volksdeutsch Rudolf Zimmermann. Gdy Polskę zajęli Niemcy wstąpił do Gestapo i został jej gorliwym funkcjonariuszem. W czasie okupacji dokonał licznych zbrodni na polskiej i żydowskiej ludności w Rzeszowie, Mielcu i Stalowej Woli. Kedyw Armii Krajowej Obwodu Nisko–Stalowa Wola trzykrotnie próbował go zlikwidować, niestety wszystkie próby się nie powiodły.
Rudolf Karol Zimmermann urodził się 9 listopada 1919 roku we wsi Czermin koło Mielca w ówczesnym województwie krakowskim (obecnie woj. podkarpackie). Był synem volksdeutschów Johana i Matyldy, przedwojennych niemieckich kolonistów, którzy osiedlili się w Czerminie. Przed wojną uczęszczał do mieleckiego Gimnazjum im. Konarskiego. Gdy wybuchła wojna i wojska niemieckie pojawiły się w Mielcu, Rudolf Zimmermann jako ochotnik zgłosił się do formowanego tam oddziału Geheime Staatspolizei (Gestapo). Jego ojciec Johan, również fanatycznie wierny III Rzeszy, mianowany został w 1941 roku przez okupacyjną władzę burmistrzem Mielca i wraz z synem stali się wkrótce gorliwymi pogromcami mieleckich Żydów.
Kat Podkarpacia
W Mielcu Rudolf szybko zasłynął jako brutalny funkcjonariusz Gestapo za sprawą swoich sadystycznych tortur, których stosował podczas przesłuchań. Od torturowanych Polaków w katowni mieleckiej Gestapo otrzymał przydomek „Doktor”. Jego znajomość języka polskiego i znajomość terenu dawała mu dużą przewagę nad jego niemieckimi kolegami w prześladowaniu i tropieniu Polaków z ruchu oporu. Z tego powodu szybko awansował w strukturach Gestapo. Jako uczeń w mieleckim Gimnazjum, Rudolf Zimmerman miał szansę poznać wiele swoich późniejszych ofiar, w tym m.in. Wiesława Jasińskiego „Jędrusia” – przyszłego dowódcę partyzanckiego oddziału AK „Jędrusie” i wydawcę konspiracyjnego pisma „Odwet”. Miał szanse także poznać jego brata Stanisława, którego po brutalnym śledztwie odesłał do obozu Auschwitz, z którego już Stanisław Jasińsiński nie powrócił.
Na Podkarpaciu Rudolf Zimmermann zaczynał karierę mordercy we wspomnianych szeregach Gestapo w Mielcu, następnie były placówki w Rzeszowie oraz Stalowej Woli. Po działalności Zimmermanna na Podkarpaciu w czasie niemieckiej okupacji pozostał krwawy szlak, który zapisany został po wojnie w wielu zeznaniach świadków. Poniżej jeden z takich fragmentów zanotowanych przez Michała Wolanina i Michała Pawelczaka, z jednej z wizyt Zimmermanna w Radomyślu Wielkim koło Mielca:
„Najazdy gestapo mieleckiego na miasteczko ze wspomnianym już Rudolfem Zimmermannem były coraz częstsze. Podczas tych wizyt śmierć można było spotkać w każdej chwili. Pitch Gross został zamordowany podczas modlitwy. Przechodzący obok jego domu Zimmermann zobaczył przez okno modlącego się Żyda i strzelił do niego. Podobny los spotkał Haskiela, którego Zimmermann wyciągnął z domu i kazał mu skakać przez rów znajdujący się między piekarnią Handa, a kurzą rzeźnią. Podczas tych skoków gestapowiec ćwiczył celność strzałów, z których kilka okazało się celnych. Innym razem sprzedający w sklepie papierniczym ojca Pinkas Fosh, przestraszył się wchodzącego do środka Zimmermanna i zaczął uciekać w stronę ulicy Targowej. Gestapowiec dogonił go na placyku obok stawu Teresy Fox i tam zabił strzałem z pistoletu…(…)
…Ostateczna zagłada całej ludności żydowskiej w Radomyślu nastąpiła w niedzielę, 19 lipca 1942 roku. W tą tragiczną niedzielę rano, w mieście zaroiło się od gestapowców na których czele stał Zimmermann…(..)”
Próby zlikwidowania
We wrześniu 1943 roku Rudolf Zimmerman został skierowany do pracy w Stalowej Woli na placówkę Gestapo przy ulicy Bismarckstrasse (obecnie ul. Skoczyńskiego 26). Ze względu na fakt, że był poszukiwany przez mieleckie AK, w okolicach Mielca już nie mógł się czuć bezpiecznie. W Stalowej Woli równie szybko zasłynął z brutalności i nazwany został „katem Stalowej Woli”. Do stalowowolskiej AK przypływały informację o zbrodniach Zimmermanna i podjęte zostały starania aby wykonać na nim zaległy wyrok Polskiego Państwa Podziemnego za popełniane dotyczas zbrodnie. Wywiad AK dobrze wiedział o zbrodniach Zimmermanna zanim przybył do Stalowej Woli, ale po tym jak zamordował w Stalowej Woli informatorkę AK Helenę Bizoń było jasne, że trzeba go jak najszybciej zlikwidować.
Wykonanie wyroku na Zimmermanna zlecił komendant Armii Krajowej Obwodu Nisko–Stalowa Wola Kazimierz Pilat ps. „Zaremba” dowódcy Kedywu Stanisławowi Bełżyńskiemu ps. „Kret”. Kedyw AK Obwodu Nisko–Stalowa Wola trzykrotnie podejmował akcje zlikwidowania Zimmermanna, niestety wszystkie próby się nie powiodły. O tych próbach pisał w swojej książce lekarz rozwadowskiej NOW i AK dr Eugeniusz Łazowski ps. „Leszcz”:
„Mnożyły się zbrodnie Zimmermanna. Nagromadziło się dość materiału dowodowego. Sąd podziemnych władz polskich wydał na niego wyrok śmierci…(…)
Akcją kierował oficer AK ps. „Kret” (Stanisław Bełżyński). Zamachowcy czekali na okazję wykonania wyroku w dobrze zabezpieczonej „melinie” na tzw. „Górce” w starym kinie w Rozwadowie (obecnie powstające Muzeum Kedywu). (Pierwsza) Próba zlikwidowania Zimmermanna za pomocą trucizny nie udała się. (Druga) Urządzono na niego zasadzkę pod mostkiem na drodze pomiędzy Rozwadowem a Stalową Wolą. Wiadomo było, kiedy tamtędy będzie przejeżdżał. Zimmermann zmienił swoje plany. Po kilku godzinach oczekiwania zamachowcy opuścili niewygodne stanowisko. Wyrok i tym razem nie został wykonany.
Trzeci zamach był zaplanowany w lasku koło szosy między Zbydniowem a Turbią. Zimmermann miał jechać tamtędy autem z Sandomierza. Tym razem wywiad podał dokładne dane. Zamachowcy zajęli swoje stanowiska w lasku. Wydawało się, że gestapowiec nie ujdzie śmierci…
Ale wcześniej, przed zasadzką stanął samochód Zimmermanna. Coś się popsuło w silniku. Kierowca nie mógł silnika uruchomić. Zimmermann zorientował się, że wkrótce nadjedzie pociąg z Sandomierza, poszedł na stację, zdążył na pociąg i – odjechał.”
Próby zlikwidowania Zimmermanna przez Kedyw AK nie powiodły się, natomiast powiodły się plany gestapowca Zimmermanna, który na nowej placówce nieustannie rozpracowywał i polował na żołnierzy stalowowolskich struktur AK. W zaledwie kilka miesięcy zdołał głęboko infiltrować konspirację aresztując wielu żołnierzy. Mimo prób jego zlikwidowania Rudolf Zimmerman przetrwał w Stalowej Woli do końca okupacji miasta. Opuścił Stalowa Wolę dopiero końcem lipca 1944 roku gdy zbliżały się do Stalowej Woli wojska sowieckie i klęska Niemców była nieunikniona. Jak się później okazało, zdołał przeżyć wojnę i dopiero w 1966 roku dosięgła go sprawiedliwość na terenie NRD, gdzie został aresztowany i osądzony.
Proces sądowy
Rudolf Zimmermann w procesie sądowym, który odbywał się w latach 1966-1968 w Berlinie Wschodnim (NRD) został oskarżony o dokonanie 1145 morderstw na ludności żydowskiej. Był także oskarżony za współudział w co najmniej 7100 deportacjach. Dodatkowe oskarżenia dotyczyły 106 samodzielnych morderstw m.in. na 89 zakładnikach żydowskich i 3 Polakach. Podczas całego procesu sądowego Zimmermann nie przyznawał się do przedstawionych mu zarzutów tłumacząc, że był jedynie „tłumaczem” w strukturach niemieckiej Gestapo. Kilkakrotnie na rozprawach powtarzał, że „jedynie wykonywał rozkazy”. Na koniec przed sądem w swojej obronie zeznał: „Moim osobistym zadaniem, było robić wszystko, by aktywnie wspierać politykę rządu Hitlera. Jako członek Gestapo nie tylko bezkrytycznie wykonałem wszystkie rozkazy i dyrektywy; Byłem także przekonany o politycznej konieczności i poprawności wykonywania tych zarządzeń. Jako członek Gestapo godziłem się na wszelkie zastosowania, które prowadziły do sukcesu.”
Podczas dwuletniego procesu sądowego przeciwko Zimmermannowi zeznawało przed sądem kilkunastu świadków, którzy zaświadczali o szczególnej brutalności i sadyzmie w traktowaniu ludności żydowskiej. Świadkowie jego zbrodni opowiadali przed sądem z detalami o stosowanych przez Zimmermanna metodach zbrodni. Poniżej krótki fragment jednego z takich zeznań z mieleckiego obozu pracy:
„[…] Od października-listopada 1942 r. aż do przeniesienia (Zimmermanna) do biura terenowego Gestapo w Stalowej Woli, oskarżony wziął udział w selekcji i likwidacji co najmniej tysiąca żydowskich robotników przymusowych lub przeprowadzał je osobiście, mordując własnymi rękami co najmniej osiemdziesiąt kobiet i mężczyzn – żydowskich obywateli poprzez strzały w szyję. W tym okresie oskarżony zamordował także 8-10 letnie dziecko, które zostało znalezione w kryjówce w lesie Berdechów i zabite, w sposób opisany powyżej.”
W 1968 roku sąd komunistycznej Niemieckiej Republiki Demokratycznej uznał Rudolfa Zimmermanna za winnego licznych zbrodni dokonanych na terenach okupowanej Polski. 26 lipca 1968 roku zapadł wyrok skazujący go na dożywotnie więzienie. Zimmermann zmarł 18 grudnia 1988 roku w więzieniu w wieku 69 lat.
MW / MKDAK
Bibliografia: Archiwum Muzeum Kierownictw Dywersji Armii Krajowej (w organizacji), Rochelle G. Saidel „Mielec, Poland The Shtetl That Became a Nazi Concentration Camp”, Michał Wolanin, Michał Pawełczak „Gmina Żydowska na terenie Radomyśla Wielkiego”, Ursula Solf „Reflexionen einer Staatsanwältin”, Archiwum IPN oddział w Rzeszowie.
© COPYRIGHT 2016-2024. Wszelkie Prawa zastrzeżone. Kopiowanie tekstów, zdjęć lub filmów bez zgody zabronione!
Jeden komentarz
Komentarze zamknięte.
Uczęszczalem do TE W Mielcu,tj. szkoły w której uczył się ten bandyta.Nie mówiono nam o tym .Jak widać Niemcy to podły nikczemne naród Naród który mieszkał z Polakami od 1781 r potrafił po ~150l wychować swoistego sqrwysyna mordującego sąsiadów Polaków mieszkających na tych ziemiach 1000lat. Niemcy to zli ludzie jeżeli ludźmi można ich nazwać .
Czermin Hohenbach to miejscowość która znać powinni wszyscy Polacy.
Tam nie było dobrych Niemców -tam było samo zło ;które uwierzyli ze Hitler wytepic polaków i Żydów .
Niemcy z czerwoną mieli podczas wojny polskich chłopców oderwany ch od polskich rodzin za próbkow.
Chłopcy ci pochodzili z wiosek zlokalizowanych ok.50 km od Czermina.
Potomkowie tych Niemców przyjeżdżają i nie wolno zapomnieć Polakom o tym.A Niemcom nakazy o tym mówić pisać i zadać reparacji .
Bo tak zostaje nam tylko narzekanie.