7 października 1904 r. urodził się Stanisław Tomecki ps. „Mały” – żołnierz ZWZ i AK

Stanisław Tomecki ps. „Mały”
7 października 1904 – 9 października 1994
Żołnierz Związku Walki Zbrojnej (ZWZ Stalowa Wola, Obwód „San”)
Dowódca plutonu dywersyjnego Korpusu Zachodniego-Armii Krajowej (Obwód Nisko-Stalowa Wola AK)
Stanisław Tomecki urodził się 7 października 1904 roku w Zagórzu (obecnie dzielnica Sosnowca, woj. śląskie). Był synem Władysława i Konstancji z d. Cysarz. Ochrzczony został w kościele św. Joachima w Zagórzu. Miał dwóch braci i dwie siostry. W sosnowcu ukończył siedem klas podstawówki, po czym rozpoczął pracę jako pomocnik ślusarza. W 1922 roku zatrudnił się w kopalni piasku jako pomocnik montera i obsługiwał maszynę wyciągową. Potem po roku przeniósł się do Huty Milowice pracując najpierw przy obróbce pocisków, a potem jako brakarz w kontroli jakości. W 1928 został przeniesiony do Huty Katarzyna, gdzie dostał pracę jako zastępca mistrza na wydziale rur ciągnionych.
W 2 sierpnia 1930 roku Stanisław ożenił się z Marianną Łabuś, z którą po ślubie zamieszkał przy ul. Dobrej 3 w Sosnowcu. Tam Stanisław i Marianna założyli rodzinę, w której urodziło się dwoje dzieci (później jeszcze kolejne dwa).
Wyjazd za pracą do Stalowej Woli
W marcu 1939 roku Stanisław wyjechał do Stalowej Woli do województwa lwowskiego (obecnie woj. podkarpackie) gdzie otrzymał pracę w nowo budowanych „Zakładach Południowych” Centralnego Okręgu Przemysłowego. Początkowo Stanisław zamieszkał w hotelu zakładowym, ale w niedługim czasie otrzymał własne mieszkanie na nowo budowanym osiedlu „Stalowa Wola”. W wkrótce po przeprowadzeniu do własnego mieszkania przyjechała do niego żona z dziećmi. Dla rodziny Tomeckich był to nowy początek, jak wspominał Stanisław: „w sierpniu 1939 roku dostałem wypłatę 500 zł, a czynsz wynosił 12 zł.”. Wydawało się, że w Stalowej Woli rodzina Tomeckich rozpocznie nowe wygodne życie, niestety komfortowe warunki i dobrze płatna praca nie trwała długo, gdyż miesiąc później niemiecka III Rzesza zaatakowała Polskę.
Wybuch II wojny światowej
Pierwsze dni wojny na terenie Stalowej Woli zanotował w swoich prywatnych wspomnieniach Stanisław w następujących słowach:
„ 1 września 1939, idąc do pracy gdzieś przed 6 rano, zobaczyłem na niebie samoloty. Jeden z nich niespodziewanie zawrócił zrzucając bombę. Uderzyła ona w halę wydziału walcowni i blach. Wybuch zrzucił suwnicę i spowodował pożar w magazynie materiałów podręcznych ale niewielki i szybko został ugaszony. Samoloty zresztą szybko odleciały kiedy zostały ostrzelane ze stojących w lesie niedaleko zakładu dział przeciwlotniczych. Zrozumieliśmy, że wybuchła wojna.
Okupacja niemiecka
Wcześniej zanim Niemcy zaatakowali Polskę, Stanisław Tomecki jak inni pracownicy ZP otrzymali powiadomienia o mobilizacji do Wojska Polskiego. Po zrzuceniu bomb na Zakłady kierownictwo Zakładu postanowiło ewakuować dyrekcję oraz tych którzy otrzymali powiadomienia o mobilizacji. Tak wspominał te wydarzenia Stanisław:
„Część z nas pracowników huty miała wezwania na różne terminy do Komendy Uzupełnień w Nisku celem mobilizacji. Kierownik wezwał wszystkich tych i postanowiono o wymarszu. Wyszło nas 28. RKU jednak ewakuowano i kazano nam pójść do wsi Pysznica po drugiej stronie Sanu. Tam nas uzbroili w karabiny i kazali iść dalej na południowy wschód. Tak żeśmy szli 4 dni, śpiąc w lasach. Okazało, że wszędzie są Niemcy a nam się kończy zaopatrzenie. Dostaliśmy wtedy rozkaz demobilizacji i powrotu do Stalowej Woli. Broń mieliśmy zakopać w lesie. Tak też zrobiliśmy – karabiny i amunicję zakopaliśmy w lesie przy drodze Stalowa Wola – Jamnica. Zabezpieczyliśmy ja zresztą bardzo dokładnie tak, że jak po 3 latach ją odkopaliśmy to nawet śladu rdzy nie było i wszystko się dobrze zachowało. Zakopywaliśmy jednak nasza broń przygnębieni bo przecież ze świadomością poniesionej klęski. Wracaliśmy jednak cali i zdrowi a to też się liczyło.”
Po powrocie do Stalowej Woli Stanisław wkrótce otrzymał od niemieckiego okupanta nakaz powrócenia do pracy w Zakładach Południowych przemianowanych wkrótce na zakłady zbrojeniowe III Rzeszy o nazwie „Herman Goering Stahlwerke – Werk Stalowa Wola”. Po powrocie przeniesiony został do Zakładu Transportu Kolejowego, gdzie rozpoczął pracę jako starszy kontroler-brygadzista na oddziale Ciągarni.
Konspiracja antyniemiecka
W zajętych przez Niemców Zakładach od pierwszych dni wojny rozpoczęły formować się pierwsze grupy sabotażowe i zaczęła rozwijać się konspiracja, do której dołączył Stanisław Tomecki. Zaraz po tym grupa sabotażowa Stanisława weszła w skład Związku Walki Zbrojnej. Później grupa sabotażowa Stanisława została odrębną komórką dywersyjną nazwaną Korpus Zachodni. W 1942 roku po powołaniu Armii Krajowej KZ włączony został do AK jako odrębny oddział dywersyjny podległy komendzie Obwodu Nisko-Stalowa Wola Armii Krajowej. Wówczas Stanisław otrzymał rokza utworzenia plutonu KZ, którego mianowany został dowódcą. Tak zapisał Stanisław w swoich wspomnieniach sformowanie plutonu:
„… Gdzieś wiosną 1942 roku mój kierownik Zygmunt Ostrowski, zwrócił się do mnie abym zorganizował ludzi do przeprowadzania działań sabotażowych w fabryce, bo trzeba robić co się tylko dało żeby utrudnić produkcję w Hucie. On był moim przełożonym nie tylko w pracy ale i przedtem w wojsku. Domyślałem się że ma jakieś kontakty konspiracyjne, ale nikt na takie tematy nie rozmawiał. Dlatego też kiedy kazał mi zmontować grupę o nic się nie pytałem. Zresztą jakiekolwiek pytania były zbędne bo wiedzieliśmy przecież, że to co w hucie się robi, to służy celom zbrojeniowym wroga. Zacząłem więc gadać z najbardziej zaufanymi z brygady i innymi. Razem było to około 30 osób z wydziału w tym Władek Brymora, Kazimierz Kazimierczak, Franciszek Kata, Marian Januszek i Aleksander Chwastikow. Wojskowo był to pluton, więc kiedy to powiedziałem kierownikowi on mianował mnie jego dowódcą. Zaczęliśmy stopniowo coraz bardziej rozszerzać nasze działania. Robiliśmy sabotaż, a to przez opóźnianie wysyłki materiału przeciągając odbiór jakościowy, a to kombinowaliśmy, niewłaściwie wyważając materiał, przetrawiając go kwasem czy mieszając gatunki, co obniżało jakość stali.
Naszą specjalnością stało się też wybieranie ze złomu na stalowni wszystkiego co mogłoby się przydać do produkcji broni. A to znajdowaliśmy jakieś części do karabinów, a to skrzynki amunicyjne, a to hełmy – oczywiście wszystko popsute ale dające się naprawić. Transportowaliśmy to wszystko do Działu Budowlanego. Tam mieliśmy naszych ludzi, którzy to ładowali do beczek po cemencie i wywozili na zewnątrz. Beczki ładowali do połowy sprzętem, potem szła papa, piasek, na wierzch wapno. Takie beczki składowane były w piwnicy domu kierownika budowlanki Śliżyńskiego (zastępca komendanta obwodu AK Ryszard Śliżyński ps. „Skowron” – przyp red.), który całą tą akcję ze złomem koordynował. Potem czy to broń, czy pociski były naprawiane albo w ogóle konstruowane. Musiały być więc też robione próby z strzelaniem. Włączaliśmy w piwnicy piłę tarczową co miało tłumić odgłosy wybuchów i strzelaliśmy. Potem to co było zmagazynowane było z czasem przerzucane do lasu. Śliżyński miał dobrą łączność z zgrupowaniami partyzanckimi działającymi za Sanem. Do nas należało więc dotrzeć do łączników dostarczając im to co robiliśmy….”
W grudniu 1943 roku doszło do dekonspiracji KZ-AK, po której Niemcy zdołali aresztować większość żołnierzy KZ na terenie Zakładów. Wówczas Stanisław uniknął aresztowania i pozostał w pracy. Kilka miesięcy później, w lutym 1944 roku Niemcy aresztowali na poprzedniej zmianie grupę pracowników z wydziału Stanisława, o czym został poinformowany przez kolegę. Wtedy nie powrócił już więcej do pracy w okupowanych przez Niemców Zakładów Południowych i opuścił natychmiast Stalową Wolę.
Stanisław Tomecki doczekał końca wojny z Niemcami w pobliskim powiecie tarnobrzeskim, gdzie otrzymał pomoc i skrycie od lokalnej AK. Tak wspominał tamten okres:
„… W ukryciu pozostałem już do końca, aż do wejścia Rosjan w lipcu 1944 roku. Wchodzili oni od strony Niska okrążając Stalową Wolę i Rozwadów wcześniej wysyłając różne grupy zwiadu. Przy szosie na Sandomierz mieliśmy zorganizowany swój punkt obserwacyjny, widzimy więc jak 31-ego lipca wieczorem pod osłoną batalionu „Własowców” ucieka z Grębowa sztab niemiecki. Kiedy spotkaliśmy się z Rosjanami relacjonujemy im o tym, przekazujemy też informacje o drogach, przejściach mostowych, minach. Oni to przyjmują z podziękowaniem i każą nam iść do Grębowa zakładać posterunek wojskowy. Nie stało się to tak od razu ponieważ Niemcy umocnili się w Sandomierzu i jeszcze atakowali. W efekcie cała gmina przeszła do lasu. Tak to trwało aż do 7 sierpnia, tak jak zresztą oblężenie Sandomierza. 8-ego sierpnia 1944 nasz dowódca Ganowicz dostał od Rosjan polecenie rozwiązania grupy. Wróciłem do Stalowej Woli, a w parę dni później dostałem wezwanie do Niska, gdzie był nabór do II Armii Wojska Polskiego. Przedstawiłem koleje swojej służby, także to, że już ponad rok moja rodzina jest poza domem, na tułaczce. Na to komendant mówi, że już dość się nawojowałem że są jeszcze młodzi i że jestem zwolniony do rezerwy. Ściągam więc rodzinę i wracamy do domu kompletnie zrabowanego zresztą podczas naszej nieobecności. Zgłaszam się do Huty do pracy, gdzie po ucieczce Niemców zabrano się za uruchamianie produkcji…”
Życie w PRL
W maju 1945 roku urodziło się trzecie dziecko Tomeckich, córka Elżbieta. Ponieważ w Stalowej Woli mieszkanie Tomeckich było zbyt małe, a zarobki w Zakładach Południowych były zbyt marne, Stanisław zdecydował wyjechać na zachód. Tam też przyłączył do budowy Polski Ludowej. Tak opisał ten czas w swoich wspomnieniach:
„Postanawiam, że pojadę na zachód, na ziemie odzyskane. W połowie 1945 roku dostaję od Związku Zachodniego oddelegowanie na ziemie odzyskane aby pomóc w budowaniu tam administracji. Osiedlam się w Polanicy Zdroju i rozpoczynam pracę jako kasjer w Młynie. Jednocześnie zostaję przewodniczącym Komitetu Miejskiego PPS i radnym Miejskiej Rady. Jednocześnie pracuje społecznie jako komendant grupy ORMO. To był taki czas, że grasowało po okolicy wiele band złożonych bądź to z resztek oddziałów hitlerowskich bądź z szabrowników i złodziei, a nie było jeszcze stałej placówki milicji. Więc trzeba było chodzić na codzienne wieczorne patrole. Potem kiedy zorganizowano placówkę milicji, a jej szefem został Zbigniew Górski powołano też nowego komendanta ORMO, a został nim porucznik Jan Jamotko. Z nimi się dobrze współpracowało, gorzej z tymi (co) objęli stanowiska po połączeniu partii w 1948. Szczególnie negatywnie wspominam I sekretarza, którym został niejaki Franciszek Dłubek. Ja byłem członkiem Komitetu Miejskiego więc poznałem go dość dobrze. Dbał w pierwszej kolejności o własne interesy, a tych którzy mu stawali na drodze niszczył. Więc niszczył i mnie, który do partii przyszedł nie z PPR a z PPS.”
Powrót do Stalowej Woli
Po kilku latach na ziemi zachodniej Stanisław Tomecki powrócił z rodziną do Stalowej Woli gdzie został już na dłużej. Ale jak sam opisał, nie był to koniec jego drogi:
„Ponieważ coraz bardziej w tej Polanicy zaostrzała się atmosfera wracam z powrotem do Stalowej Woli. Dostaje angaż do Głównego Instytutu Metalurgii w Warszawie, który w Stalowej ma swoją placówkę. Ledwo zaczynam pracować, wpada do mnie (do) domu kolega wystraszony z radą bym uciekał bo zostanę aresztowany. Wyjaśnił mi, że był na posiedzeniu partii i tam mówiono o zagrożeniach dla bezpieczeństwa. Pułkownik Milicji najpierw podał, że dyrektor Radźwicki i trzej inni inżynierowie już zostali aresztowani i chciałby dowiedzieć czy jacyś członkowie partii nie wiedza cos o innych wrogach. Na to niejaki Władyslaw Żmijewski podał moje nazwisko mówiąc, że byłem w AK. Ten pułkownik się wtedy zapytał co ja złego zrobiłem i wtedy niektórzy koledzy stanęli w mojej obronie wspominając o moich zasługach przy sabotażu, czy o Krzyżu Grunwaldzkim jaki dostałem w 1946 roku. Wtedy ten pułkownik obsztorcował Żmijewskiego, ale ten chyba nie chce popuścić więc lepiej żebym zniknął. Powiedziałem tylko, że nie mam gdzie zniknąć bo jak będą chcieli to mnie wszędzie znajdą. Chyba jednak wpływy Żmijewskiego nie były za duże skoro mnie jednak nie aresztowali. Pracowałem dalej w Stalowej Woli aż do 1957 roku, kiedy to moje (stanowisko) pracy przeorganizowano. Stało się ona Zakładem Odbioru Wyrobów Hutniczych z obsługą wszystkich hut stali. Jako technik odbioru wydelegowany zostałem do pracy w hutach śląskich i zagłębiowskich. Przeniosłem się więc z rodziną do Sosnowca. Po prawie 20 latach znowu znalazłem się tam skąd wyjechałem. Dosłownie i w przenośni. Trochę to już późno żeby życie zaczynać po raz czwarty. Nie było jednak innego wyjścia.” – wspominał Stanisław Tomecki.
W rodzinnym Sosnowcu Stanisław Tomecki pozostał już do końca życia. Zmarł 9 października 1994 roku, dwa dni po swoich 90. urodzinach. Spoczywa wraz żoną i synem Włodzimierzem na Cmentarzu Katedralnym Parafii Katedralnej pw. Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu.
Cześć Jego Pamięci!
MW / MKDAK
Bibliografia: Archiwum Muzeum Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej (w organizacji), Piotr Matusak „Ruch Oporu w Przemyśle Wojennym Okupanta”, prywatne zapiski Stanisława Tomeckiego zgromadzone przez wnuka Lesława Werpachowskiego.
© 2016-2025 MKDAK. Wszelkie Prawa zastrzeżone. Kopiowanie tekstów, zdjęć lub filmów bez zgody zabronione!