19 lipca 1944 r. w Warszawie w akcji „Pawiak” śmierć ponieśli żołnierze AK bracia Zbigniew i Andrzej Horodyńscy

Zbigniew i Andrzej Horodyńscy
(fot. zbiory rodzinne, MKDAK)

Bracia Zbigniew i Andrzej Horodyńscy urodzili się w Zbydniowie koło Stalowej Woli (wówczas woj. lwowskie, obecnie woj. podkarpackie). Byli synami Zbigniewa i Zofii z Gieczewiczów. Pochodzili ze znanej ziemiańskiej rodziny Horodyńskich, którzy byli właścicielami majątku Zbydniów. Zbigniew i Zofia mieli trzech synów Zbigniewa, Andrzeja, Dominika oraz jedną córkę Annę.

Zbigniew senior podobnie jak jego przodkowie byli wielkim patriotami i w tym duchu wychowywali swoje dzieci. Rodzina Horodyńskich była bardzo ceniona w lokalnej społeczności, w której życie Horodyńscy byli bardzo zaangażowani nie tylko jako pracodawcy. Do dziś w rodzinnej parafii w Zaleszanach w kościele, który Horodyńscy ufundowali, odprawiane są Msze Święte w intencji rodziny. Starsi mieszkańcy Zbydniowa i pobliskich Zaleszan do dziś pamiętają dobra doświadczone od rodziny Horodyńskich i często z wdziękiem o nich wspominają.

Sam majątek rodziny Horodyńskich, w którym urodziło się kilka pokoleń Horodyńskich, był przed wojną jednym z najnowocześniejszych w regionie. Jako pierwszy w okolicy wyposażony był w sieć energii elektrycznej, która pochodziła z własnej elektrowni parowozowej. Horodyńscy w swoim świetnie prosperującym majątku posiadali tartak, gorzelnię oraz młyn. Tutaj młody Zbigniew i Andrzej spędzili większość swojego młodego życia.

Bestialski mord rodziny

Przez pierwsze kilka lat niemieckiej okupacji, życie w zbydniowskim dworze dla rodziny Horodyńskich przemijało w miarę spokojnie. Tak było aż do dnia 24 czerwca 1943 roku, to jest do dnia kiedy w ich rodzinnym dworze w Zbydniowie niemiecki oddział SS brutalnie wtargnął i dokonał mordu na rodzinie i gościach, którzy wówczas świętowali skromny ślub młodej kuzynki. W bestialskim mordzie w dworze Horodyńskich zginęło 19 osób z rodziny i przybyłych na wesele gości. Jedyni, którzy ocaleli tego dnia z przebywających w tym czasie w dworze byli bracia Zbigniew i młodszy Andrzej, których matka ukryła na strychu, gdy w dworze pojawili się niemieccy oprawcy. Po kilku dniach przebywania w ukryciu pod podłogą strychu Zbigniew i Andrzej opanowali swoje emocje i wydostali się z dworu podczas nieobecności Niemców. Następnie zbiegli do pobliskiej wsi gdzie otrzymali pomoc żołnierzy lokalnej konspiracji. Dzięki znajomym z konspiracji obaj bracia otrzymali fałszywe dokumenty i bezpiecznie przedostali się do Warszawy gdzie dołączyli do młodszego brata Dominika, który podczas mordu przebywał w Warszawie. (o mordzie rodziny Horodyńskich tutaj).

W warszawskiej AK

Wkrótce po przybyciu do Warszawy obaj bracia dzięki bratu Dominikowi, który już wtedy był żołnierzem Armii Krajowej wstąpili w szeregi warszawskich struktur AK. Wkrótce Zbigniew ps. „Fredro” i Andrzej ps. „Pożoga” zasili szeregi Oddziału Specjalnego „Osjan” podległemu strukturom Kedywu Komendy Głównej AK. W styczniu 1944 roku w wyniku odejścia dowódcy kpt. J.K. Andrzejewskiego „Jana” z oddziału „Osjan” dowództwo nad oddziałem przejął por. rez. sap. Julian Barkas ps. „Sawicz” i od tej pory oddział „Osjan” nosił nowy kryptonim OS „Sawicz”.

Akcja „Pawiak”

Pawiak – nieistniejące więzienie przy ul. Dzielnej 24/26 w Warszawie. W czasie niemieckiej okupacji był największym więzieniem niemieckim na terenie Polski.

19 lipca 1944 roku Zbigniew i Andrzej Horodyńscy wraz z OS „Sawicz” brali udział w nieudanej akcji odbicia więźniów z warszawskiego aresztu na Pawiaku. Była to jedna z ostatnich akcji Kedywu KG przed Powstaniem Warszawskim na terenie Warszawy. Celem akcji „Pawiak” było uwolnienie więźniów, w tym więźniów politycznych z III Oddziału, którzy w tym czasie mieli zorganizować na terenie Pawiaka ogólny bunt. W tym celu na Pawiak przemycona została broń i nawiązany został kontakt z jednym ze strażników, który miał w umówionym momencie otworzyć cele i uwolnić więźniów.

Plan akcji przewidywał koncentrację kilku różnych oddziałów AK, w tym OS „Sawicz”, który miał z pobliskiego Cmentarza Powązkowskiego osłaniać akcję i zabezpieczyć po akcji broń. Na akcję żołnierze oddziału „Sawicz” przybyli zgodnie z planem. Wśród żołnierzy oddziału na cmentarz przydzieleni byli Zbigniew i Andrzej Horodyńscy. Niestety w wyniku przychodzących meldunków z Pawiaka mówiących o tym, że Niemcy dowiedzieli się o planowanej akcji, dowodzący akcją ppłk. Jan Mazurkiewicz ps. „Sęp” (późniejszy „Radosław”) nakazał odwołanie akcji.

Po odwołaniu akcji nie wszyscy zdołali się bezpiecznie wycofać z obrębu cmentarza, na którym zjawili się Niemcy. Otoczeni przez Niemców żołnierze OS „Sawicz” podjęli walkę z Niemcami w wyniku, której niestety poległo sześciu żołnierzy i czterech zostało rannych. Wśród zabitych żołnierzy był Andrzej Horodyński. Ciężko ranny Zbigniew oraz trzech innych żołnierzy zostało schwytanych i zabranych przez Niemców na Pawiak. Zbigniewa i jego towarzyszy, Niemcy rzekomo zabili na Pawiaku około 31 lipca 1944 roku, lecz nie ma pewności, że nie nastąpiło to jeszcze wcześniej gdyż Niemcy następnego dnia w odwecie rozstrzelali 80 więźniów i kolejnych 300 w kolejnych dniach. Ciało zamordowanego Zbigniewa nigdy nie zostały odnalezione. Andrzej pochowany został po akcji na Cmentarzu Powązkowskim.

W wyniku nieudanej akcji na Pawiaku OS „Sawicz” tracąc wielu żołnierzy, stracił zdolność dyspozycyjną i w efekcie nie mógł dalej funkcjonować. Kilka dni później gdy dowództwo AK wydało rozkaz przystąpienia do Powstania, OS „Sawicz” nie mógł wziąć w udziału jako samodzielny batalion. Pozostali żołnierze oddziału skierowani zostali do innych ugrupowań i walczyli w Powstaniu.

Cześć Ich Pamięci!

 

MW / MKDAK

© COPYRIGHT 2016-2024. Wszelkie Prawa zastrzeżone. Kopiowanie tekstów, zdjęć lub filmów bez zgody zabronione!